poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 15

Nora 

To, że coś było nie tak wiedziałam od chwili w której światła nie chciały się zapalić, a utwierdziło mnie to, że widziałam zarys ciemniej sylwetki po drugiej stronie pomieszczenia. Adrenalina wystrzeliła mi w żyłach, szybko odwróciłam się do drzwi, aby jak najprędzej wydostać się z pułapki w której się znalazłam. Zdążyłam jedynie przekręcić klucz odblokowują zamek, a chwile potem ostre szarpnięcie za włosy sprawiło, że poleciałam do tyłu z krzykiem utkniętym w gardle. Zaczęłam się miotać kiedy człowiek stojący za mną ciągną mnie w nieznanym kierunku, jak się okazało była to kuchnia. Pod brutalnym pchnięciu poleciałam na szafki, ból wystrzelił w górę mojego kręgosłupa, sapnęłam próbując się przytrzymać. Kiedy postać podeszła bliżej wiedziałam, że dla mnie wróży to źle, bardzo źle. Ręka sięgnęła po nóż leżący luzem, jak gdyby czekał aby użyć go na mnie. Jedne co było pewne to to, że nie poddam się tak łatwo. Jeśli myśli, że jestem jedną z tych dziewczyn, które po prostu będą stały i czekały na to co nadejdzie to się zdziwi. Przeskanowałam wzrokiem doskonale znane mi pomieszczenie, ciemność skrywała wszystko, jednak to ile razy tutaj przesiadywałam dawało mi przewagę. Wymacałam za sobą szafkę w której jeśli się nie mylę Dylan powinien trzymać resztę sztućców. Kiedy skąpana w ciemności sylwetka podeszła bliżej wiedziałam, że albo teraz albo nigdy. Szarpnęłam drzwiczki i na oślep przeszukałam, aż trafiłam na rączkę noża. Szanse się wyrównały, wiem, że ta osoba ma nade mną przewagę siłową, oceniając po sile pchnięcia i sylwetce górującej nade mną stwierdziłam, że przede mną stoi mężczyzna.
- Jeśli podejdziesz nie zawaham się, aby wbić ci ten nóż w dupę. - warknęłam prostując się.
- Mała, biedna dziewczynko, lepiej trzymaj ten swój cięty języczek za zębami chyba, że chcesz go stracić. - czy przeszły mnie ciarki? Tak. Czy nie chcę dać mu tej satysfakcji i pokazać strachu. Tak. Co teraz robię? Coś co prawdopodobnie skończy się obrażeniami mojego ciała, w najgorszym wypadku śmiercią. Ale jaki miałam wybór? Stać i czekać. Ha, chyba nie.
Szarpnęłam się do przodu i zamachnęłam na ślepo, ostrze przecięło rękaw bluzy, a po tym jak zaskoczona sylwetka cofnęła się prawie niezauważalnie zrozumiałam, że trafiłam i to go bolało. I nie powiem, że mi z tym źle, bo nie jest. A niech go boli w cholere.
- Ty mała... - nie dane było mu dokończyć, bo strzeliłam do przodu napędzana adrenaliną, uchyliłam się od jego dłoni lecącej prosto we mnie i biegłam do drzwi. Gdzieś po drodze upuściłam nóż. Kroki za mną były aż nadto słyszalne, syk przeszył powietrze kiedy poczułam jak coś rozrywa rękaw mojej bluzy. Ból eksplodował w moim ramieniu promieniując na całą rękę. Krzyknęłam kiedy chwile potem poczułam jak coś ciężkiego zderza się z moimi plecami, tracąc równowagę upadłam ciężko oddychając. Chwile potem przy moim uchu zabrzmiał zniekształcony głos.
- Zabawa dopiero się zaczyna. Zapytasz dlaczego już teraz cię nie zabiję? Cóż, to by było nudne. Do zobaczenia wkrótce.
Pięć minut po tym jak mężczyzna wyszedł ja nadal leżałam na ziemi niezdolna się podnieść. I tak obolałe już plecy po zderzeniu z szafkami osiągnęły nowe stadium bólu, przyciskałam rękę do krwawiącego ramienia i spróbowałam się podnieść na chwiejnych nogach, po paru nieudanych próbach w końcu byłam w pionie, tak jakby - opierałam się o ścianę zgięta prawie do połowy. Światła zabłysły rażąc mnie po oczach i ukazując ślad krwi na panelach, mojej krwi. Drzwi huknęły o ścianę o mało nie wypadając z zawiasów, podskoczyłam zaalarmowana, że może jednak się rozmyślił i wrócił, aby dokończyć co zaczął, jednak kiedy zobaczyłam błyszczące niebieskie oczy odetchnęłam z ulgą.
- Jasna cholera. - warknął szybko znajdując się obok mnie - Ja pierdole, kurwa mać.
- Wyrażaj się. - zmusiłam się do małego uśmiechu.
Chwile potem do pomieszczenia wbiegła druga postać, kiedy tylko moje oczy spotkały się z jego, serce zabiło mi szybciej. Jego źrenice zrobiły się tak ogromne, że oczy zrobiły się ciemne.
- Nora - dwa kroki i już był podtrzymując mnie przed upadkiem, złość kipiała z jego ciała, sztywne ramiona i napięta szczęka tylko do potwierdzała, bałam się, że zaraz uderzy w ścianę.
- Kurwa.
- Justin? - jego tęczówki zwróciły się na mnie - Chyba zemdl...
Nie dane było mi dokończyć, nogi ugięły się pod ciężarem, a ostatnie co usłyszałam była seria przekleństw.


*

Zamrugałam oczami wyostrzając obraz, poruszyłam głową rozglądając się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam, nie trudno przyszło mi rozpoznanie pokoju Justina. Podpierając się na łokciach szybko tego pożałowałam, ból promieniujący z ramienia i kręgosłupa sprawił, że sapnęłam. Nagle wszystkie obrazy wróciły do mnie ze zdwojoną siłą, mężczyzna stojący przede mną, krew, nóż, wściekłego Justina. Z niemałym wysiłkiem podniosłam się do pozycji siedzącej po chwili spuszczając nogi na podłogę. Byłam przebrana w jedną z koszulek Justin i jego o wiele na mnie za duże dresy. Ramię owinięte było bandażem, a na stoliku nocnym obok łóżka znajdowały się tabletki przeciwbólowe razem ze szklanką wody. Po połknięciu leku chwiejnie stanęłam na nogi i ruszyłam do wyjścia z pokoju. Na dole słyszałam kroki i rozmowę.
- Nie, czy przynajmniej raz nie możesz czegoś dla mnie kurwa zrobić? - warknięcie wydobyło się z ust Justina - Po prostu to kurwa zrób.
Kiedy spostrzegł moją obecność w pomieszczeniu rzucił jakieś pożegnanie i się rozłączył. Musiałam wyglądać jak widmo, bo wyraz jego twarzy zmienił się na stroskany.
- Powinnaś odpoczywać. - westchnął mierzwiąc włosy.
- Powinnam robić wiele rzeczy. Ale oboje wiemy, że  to nie nastąpi. - uśmiechnęłam się, co bardziej musiało wyglądać jak grymas.
- Jak się czujesz? - podszedł bliżej przymykając oczy i łapiąc się za grzbiet nosa.
- Lepiej, dziękuje. - miętoliłam w dłoniach miękką bawełnę.
Zmarszczył brwi.
- Za co?
- Przyszliście po mnie i zająłeś się mną, dziękuje.
Lepiej przyjrzałam się jego twarzy, delikatny zarost zdobił jego zaciśniętą szczękę, miał zmęczone oczy jak gdyby nie spał całą noc, jego sylwetka była napięta, a włosy zmierzwione.
- Nie masz za co mi dziękować.
Telefon w jego kieszeni zawibrował przywracając mnie do rzeczywistości, wzniósł oczy ku sufitowi jakby to on miał pomóc mu znaleźć cierpliwość. Odebrał połączenia, lwia zmarszczka pojawiła się na jego czole wzniecając moją ciekawość.
- Masz coś Charlie? - obrócił się i machnięciem ręki wskazał aby szła za nim. - Przecież nie mógł roztopić się w powietrzu, musiał zostawić jakiś ślad do cholery. - warkną.
Usiadłam przy granitowym blacie patrząc jak krząta się po kuchni z telefonem między uchem a barkiem. Chwile potem przede mną stał talerz pysznie wyglądających kanapek z serem i sok pomarańczowy. Skinęłam z wdzięcznością, kiedy tylko jedzenie pojawiło się przed moim nosem zaburczało mi w brzuchu.
- Poszukaj lepiej. - westchnął - Przepraszam... tak wiem, że się starasz... okej... jak coś znajdziesz dzwoń. Rozłączył się i ciężko westchnął rozmasowując skronie. Poczucie winy zżerało mnie od środka, bo to ja przysporzyłam mu kłopotów. Spojrzał na mnie i po jego minie widzę, że nie tak trudno mnie rozgryść.
- Wiem co ci chodzi po głowie, nie masz prawa tak myśleć. - oparł ręce na blacie naprzeciwko mnie.
- Ale...
- Żadnych ale. - przerwał.
Nie odezwałam się, wiem jaka jest prawda, on nie musi w to wierzyć. Jak na zawołanie zeskoczyłam ze stołka o mało go nie przewracając, jak mogłam zapomnieć?! Justin wyprostował się zaalarmowany.
- Co z moim wujkiem? - niemal pisnęłam.
- Nie znalazłem go u ciebie. - pokręcił głową wsadzając ręce w kieszenie spodni.
- Wczoraj próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał. Ten mężczyzna, który mnie zaatakował powiedział, że nic mu nie jest, ale będzie miał problemy. - panika ogarniała moje ciało - Gdzie jest mój telefon?
- Leży razem z twoimi rzeczami w moim poko...
Już mnie nie było, wbiegłam po schodach co dwa stopnie, a kiedy tylko dorwałam to przeklęte urządzenie zobaczyłam dwie nieodebrane połączenia i nagranie na poczcie głosowej.

Nora, tak strasznie cię przepraszam, ale stałem sobie jak cywilizowany człowiek paląc papierosa, aż tu nagle ni z tego ni z owego patrze jak holują mój samochód. Rozumiesz? Mój samochód. Ty już wiesz ile znaczy dla mnie ten gruchot i uwierz kiedy zobaczyłem na nim zadrapanie miałem ochotę wsadzić im zapalniczkę w dupę i odpalić ogień. W końcu kiedy udało mi się odzyskać auto zadzwonił do mnie Charles i nie uwierzysz, jak na domiar złego moja głupia sąsiadka postanowiła pobawić się w strażaka, ponieważ jej zdaniem zobaczyła ogień w moim domu i rozbiła okno szczotką. Mam teraz na języku wiele niekulturalnych słów i nie przystoi mi ich mówić ci przez telefon. Sama rozumiesz musiałem wrócić do domu, bo nie wiem co ta kobieta jeszcze zrobi. Mam nadzieję, że się nie gniewasz, naprawdę nie miałem wyboru. Oddzwoń kiedy będziesz miała czas, do zobaczenia wkrótce. 

Z westchnieniem ulgi napisałam mu sms'a, że nic się nie stało i z pewnością zobaczymy się wkrótce. Ciężar opadł mi z ramion, kiedy zdałam sobie sprawę, że wujek jest teraz bezpieczny oddalony setkami mil od tego psychopaty. Pewnie nadal śpi po męczących godzinach jazdy. Kidy zeszłam z powrotem na dół Justin siedział zgarbiony na kanapie ze wzrokiem wlepionym w ekran laptopa. Moje kroki poinformowały go o moim pojawieniu się w pomieszczenia, szybko zamknął laptopa na co zmarszczyłam brwi zmieszana.
- Dowiedziałaś się czegoś? - wstał, obszedł kanapę i usadowił się na jej oparciu.
Opowiedziałam mu co powiedział mi wujek na poczcie głosowej, kąciki jego ust podniosły się w lekkim uśmiechu, który chwile potem zniknął zastąpiony grymasem.
- Nora... musisz... musisz mi powiedzieć co się wtedy stało.
Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Parę razy powtórzyłam tę czynność, aż w końcu opowiedziałam mu o tym wieczorze. Jak sama się dowiedziałam Justin wiedział bez mojej pomocy, że człowiekiem który mnie prześladuje jest mężczyzna, zajmował się tym w momencie, kiedy do niego zadzwoniłam. Coś mi tu jednak nie grało, brunet coś przede mną ukrywał, coś co będę musiała wyciągnąć z niego sama.

2 komentarze:

  1. Omg! Miazga... brak słów *,* Jesteś najlepsza! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam, że nic tu nie dodasz! ;c Ale teraz wiem czemu tak długo nie było rozdziału... jest świetny :) Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń