sobota, 30 maja 2015

Rozdział 20

Nora 

- Skup się i rób to co powiem. - przeładował broń, po czym odwrócił się w fotelu sprawdzając czy auto nadal jedzie za nami, kiedy wrócił na miejsce zacisnął wolną rękę w pięść - Nie widzę kto siedzi za kierownicą.
- Jak mam go zgubić? - mocniej zacisnęłam ręce na kierownicy.
- Za parę metrów skręć w lewo i zacznij wyprzedzać samochody. - tak też zrobiłam.
- Nie rozumiem jaki ma w tym cel. - skrzywiłam się patrząc jak mały pickup o mało nie rysuje mi karoserii.
- Tacy psychopaci jak on mają cel we wszystkim, może chce cię nastraszyć, a może zaraz strzeli do nas celując prosto w twoją głowę.
- Pocieszyciel to z ciebie żaden. - docisnęłam gaz omijając trąbiącego na mnie mercedesa.
- Za chwilę dojedziemy na światła, kiedy zmienią się na zielone masz wcisnąć pedał gazu w podłogę, rozumiesz?
Skinęłam.
Kiedy tylko światła się zmieniły zebrałam w sobie resztę odwagi i nacisnęłam pedał wbijając go w podłogę, samochód szarpnął z taką prędkością, że oboje wbiliśmy się w fotele.
- Kieruj się na obrzeża miasta. W małej odległości znajduje się stary motel, gdy tylko go zobaczysz zjedź na parking. Sukinsyn trzyma się nas i nie odpuści. Zajmę się nim. - kątem oka widzę jak sprawdza broń.
Zbliżamy się do miejsca o którym mówił Butcher, kiedy skręcam na żwirowy parking okazuje się, że jest kompletnie pusty, a wielki neonowy szyld z odpadającymi literami wskazuje na to, że motel jest zamknięty.
- Co zamierzasz zrobić? - mój oddech staję się cięższy od nadmiaru adrenaliny pulsującej mi w żyłach po tak szybkiej jeździe, dziwie się, że nie zatrzymała się policja.
- Dowiem się czego ten skurwiel chce. Zostań tutaj. - mówi wychodząc.
Patrzę we wsteczne lusterko i wiedzę, że bmw zatrzymuje się po przeciwnej stronie parkingu. Wysiada z niego wysoki szczupły blondyn i kieruje się prosto w moim kierunku. W połowie marszu drogę zastępuje mu Butcher. Chłopak dorównuje wzrostem blondynowi. Nie słyszę co mówią, ale nie wygląda to na miłą pogawędkę. Patrząc na napiętą posturę mojego towarzysza, oraz chłopaka, który jechał za nami od razu widać, że oboje są gotowi do walki. Uchylam delikatnie szybę z nadzieją, że usłyszę o czym mówią.
- Dziewczyna ma wyjść.
- Nie ma kurwa mowy. - chłopak splunął.
- Jeśli tego nie zrobi zginiecie oboje, zacznę od ciebie, zadam ci tyle cierpienia i zostawię ledwo przytomnego, abyś patrzył jak skręcam jej kark na twoich oczach. - warczy blondyn sięgając za szlufkę swojego paska i wyciągając połyskującą w słońcu broń.
Drugi się roześmiał, szczerze roześmiał, jakby ten powiedział jakiś śmieszny żart. Kiedy zdołał się opanować założył ręce na klatkę piersiową sprawiając, że trzymana w jego rękach broń była skierowana lufą w kierunku podstarzałego budynku motelu.
- Jeśli będę chciał zabiję cię za parę sekund, a ty nawet nie zdążysz krzyknąć. Wyrwę ci serce, wepchnę w dupę i wyjmę gardłem. Rozumiesz mnie? - po skórze przeszła mi gęsia skórka.
Blondyn prychnął.
- Otóż, kolego - dźgnął Butchera w klatkę - ja zrobię ci to pierwszy.
Miałam ochotę przewrócić oczami, oni naprawdę w takiej sytuacji przechwalając się między sobą kto pierwszy kogo zabije?
- Wiesz dlaczego? Spójrz no tylko na to czarne bmw. W środku siedzi wyszkolony snajper celujący prosto w dziewczynę. - machną ręką w stronę auta i jak na zawołanie wyłoniła się z niego dłoń trzymająca pistolet z długą lufą. Jakby dla zademonstrowania swoich umiejętności wycelował i strzelił w jedną z liter neonu trafiając prosto do celu, sprawiając, że litera oderwała się od podstawy i runęła z łoskotem parę metrów od mojego samochodu. Wzdrygnęłam się w fotelu. - A teraz niech dziewczyna wysiądzie.
- Kurwa, nie. - chłopak podniósł broń celując prosto w stojącego naprzeciwko niego blondyna, który też podniósł broń. Wie, że jesteśmy na przegranej pozycji, ale nie daje za wygraną. Mam pojęcie, że jeśli zaraz nie wyjdę z auta snajper siedzący w samochodzie zastrzeli Butchera. Nie pozwolę, żeby ginęły za mnie kolejne osoby. Odpięłam pas po czym nacisnęłam na klamkę i wysiadłam z samochodu. Żwir chrzęścił mi pod butami, kiedy powoli zaczęłam iść w stronę celujących do siebie chłopaków. Słysząc hałas obie głowy odwróciły się w moją stronę. Na twarzy blondyna pojawił się zadowolony uśmieszek.
- Dobra dziewczynka.
- Nora, właź do samochodu! - postawa Butchera stała się jeszcze bardziej napięta.
- Nie, gdyby chciał - skinęłam na blondyna - już dawno by mnie zastrzelił. On albo jego kolega.
- Jesteś inteligentniejsza niż mi się wydawało. - uniósł brwi i uśmiechnął się szeroko.
Gdybyśmy nie byli w tej sytuacji uznałabym go za atrakcyjnego. Ciemne jeansy opinały jego szczupłe biodra, a niebieski t-shirt eksponował umięśnioną klatkę piersiową. Piaskowe włosy wycięte po bokach i dłuższe na czubku głowy opadały mu lekko na czoło. Szczękę pokrywał mu jednodniowy zarost. Zimne czarne tęczówki zlewały się ze źrenicami i skanowały moją sylwetkę.
- Mam dla ciebie wiadomość od szefa, Noro.
- Kim jest twój szef? - stanęłam obok Butchera posyłając mu skinienie głowy na znak, że wszystko ze mną w porządku.
- Bez pośpiechu, wszystkiego dowiesz się niedługo. A ty, jak na ciebie mówią? Butcher? Może opuścisz ten pistolet, trochę ręka zaczyna mi drętwieć i nie wypada przy kobiecie, nie uważasz? - cwaniacki uśmieszek pojawił się na jego twarzy.
Chłopak opuścił nieco broń po czym pociągnął za spust trafiając prosto obok buta nieznajomego.
- A może jednak nie? - warknął.
- Jak wolisz. - wzruszył ramionami po czym swoją broń schował z powrotem za pasek.
- Co to za wiadomość? - czuję jakby serce miało wyskoczyć mi z piersi. Ten chłopak wydaje się być nieobliczany, a my jesteśmy w pułapce.
- Czas Noro, czas. A on ci się kończy. Niedługo przyjedziemy po ciebie, a wtedy nie będzie ucieczki. Skończysz tam gdzie twoi rodzice skończyli lata temu. Dam ci wskazówkę. - podszedł parę kroków w moją stronę, tak że lufa broni chłopaka stojącego obok mnie wbiła się w jego klatkę piersiową. Ale on jakby nie zwracając na to uwagi nachylił się do mojego ucha i szepnął słowa, które obróciły mój świat do góry nogami. - To nie był wypadek.
- Pieprzyć to. - Butcher pchnął blondyna tak, że ten zatoczył się parę kroków i szarpnął swoją bandanę zrywając ją z twarzy, po czym podbiegł do chłopaka i zamachnął się trafiając go lufą broni w skroń. Kaptur ześlizgnął się z czubka jego głowy ukazując czarne jak smoła kręcone włosy wygolone po bokach i dłuższe na górze. Lodowate niebieskie oczy połyskiwały w słońcu i w czystej furii przybrały kolor wzburzonego morza. Stałam oszołomiona tym co widzę, nie było czasu do namysłu widząc jak towarzysz blondyna wysiada z bmw i kieruje się w naszą stronę.
- Jamie! Jamie kurwa! - zaczęłam ciągnąć za materiał bluzy z wszystkich sił, ale ten ciągle uparcie zadawał ciosy, co dziwniejsze blondyn pod nim śmiał się, krew spływała po jego twarzy zabarwiając zęby na czerwono, cała ta scena wygląda bardziej niż przerażająco. Kiedy w chwili jego nieuwagi wyrwała mu broń z ręki przeszedł do zadawania ciosów rękami.
- Przestań! - wrzasnęłam na całe gardło, a on jakby wyrwany z transu podniósł na mnie oczy. Zaczęłam ciągnąć go w stronę samochodu niemal siła wpychając na siedzenie pasażera. Pospiesznie zajęłam miejsce za kierownicą i odpaliłam samochód. Docisnęłam pedał gazu sprawdzając we wstecznym lusterku czy drugi mężczyzna nie celuje do nas z broni. On jednak zatrzymał się obok blondyna powoli zbierającego się ze żwiru kręcąc głową. Przez otwartą szybę usłyszałam jak mówi do niego.
- Kyle, ty zawsze musisz oberwać. Potrafisz wkurwić wszystkich. 
Blondyn zwany Kylem powoli wstał z ziemi prostując swoją sylwetkę.
- To moja specjalizacja. 
Zatrzymałam się przy wyjeździe nie mogąc wyjechać przez jadącą ciężarówkę. Spojrzałam jeszcze raz we wsteczne lusterko napotykając w nim czarne oczy blondyna. 
- Niedługo znowu się zobaczymy. 
To były jego ostatnie słowa zanim wyjechałam z parkingu.  


*

- Ty zrobiłaś... co?! - żyły na szyi Justina zgrubiały i zaczęły pulsować. 
- Gdybym tego nie zrobiła zabiliby nas oboje. - westchnęłam skubiąc rąbek koszulki. 
- Dlaczego nie zadzwoniliście do mnie? - widzę jak stara się uspokoić, odchyla głowę do tyłu biorą głęboki wdech. 
- Nie było czasu. - wstałam z kanapy podchodząc do niego i kładąc mu ręce na ramionach. 
Pod palami czuję to jak jego ciało jest w tej chwili napięte, pod moim dotykiem zaczyna się rozluźniać.
- Oprócz tego co już mi powiedziałaś czy widziałaś u nich jakieś znaki szczegółowe? Może zwracali się do siebie po imieniu? - odsuwa się ode mnie, więc moje ramiona swobodnie opadają wzdłuż boków. 
- Kiedy wyjeżdżaliśmy z parkingu snajper, który wcześniej był w samochodzie nazwał chłopaka rozmawiającymi z nami wcześniej Kylem. To wszystko co o nim wiem. - przejechałam ręką po włosach sprawiając, że są w jeszcze większym nieładzie niż minute wcześniej. 
- Czegoś mi nie mówisz. - poderwałam zaskoczona głowę, zdecydowanie za łatwo przychodzi mu rozszyfrowanie mnie. 
- Kiedy Kyle do mnie podszedł coś mi powiedział. - zaczęłam wyginać palce jak to robie zawsze gdy się denerwuje - Powiedział, że niedługo dołączę do rodziców. Ale - zaczerpnęłam powietrze - powiedział też, że to nie był wypadek, moi rodzice, moja siostra, oni nie zginęli przypadkiem. Ale nie rozumiem czym zawinili, za co ich to spotkało? Boże, Justin tutaj jest tak wiele nierozwiązanych spraw. Okazuje się, że wszystko co do tej pory uważałam za prawdę było kłamstwem. A wiesz co jest najgorsze? Że nawet nie wiem co z tym zrobić. Chcę po prostu żeby to wszystko się już skończyło. - opuszczam wzrok na stopy i mocno przygryzam wnętrze policzka, aż czuje metaliczny smak w ustach. 
Duża dłoń chwyta moją brodę i delikatnie zmusza mnie bym spojrzała brunetowi w oczy. Justin łapie mnie za policzki przybliżają swoją twarz do mojej. 
- Człowiek, który to zrobił zapłaci za to. Wszystko niedługo się skończy, obiecuję. - czuję jego miętowy oddech na swoich ustach i jedyne czego w tej chwili chcę to żeby zabrał ode mnie cały ten ból. Chcę po prostu z nim być, nie mam pojęcia co on czuje do mnie i na jakim etapie jesteśmy. Cholera, nie wiem nawet czy jest mój, czy jesteśmy razem, ale chcę i cholernie potrzebuję być teraz przy nim. Bo tylko on sprawia, że wszystko złe znika. 
Staję na palcach i wpijam się w jego usta z taką zachłannością i pożądaniem jaki w tej chwili czuję. Oplatam rękami jego szyję i przyciągam bliżej. Brunet pogłębia pocałunek i zsuwa ręce na moje biodra zataczając na nich powolne kółka. Muska ustami płatek mojego ucha schodząc pocałunkami na szyję, odchylam głowę dając mu lepszy dostęp. Chwile potem przenosi się z powrotem na usta w tym samym czasie łapiąc mnie pod pośladkami i podnosząc. Instynktownie owijam nogi wokół jego bioder. Nie przerywając pocałunku zaczyna iść w stronę schodów. Kiedy tylko znajdujemy się na piętrze przyszpila mnie do najbliższej ściany. Pocałunki stają się coraz zachłanniejsze, a moje podniecenie odzywa się w dolnych partiach ciała. Jęczę i obsypuję pocałunkami jego szczękę. Odpycha nas od ściany i na oślep kieruje do swojego pokoju. Kiedy tylko drzwi się za nami zamykają stawia mnie na ziemi i pcha delikatnie w stronę łóżka, aż czuję w zgięciach kolan miękki materac, a chwilę potem już na nim leżę. Wiję się pod nim łapiąc za rąbek jego koszulki i próbując ściągnąć mu ją przez głowę. Widząc jak nieudolnie mi to wychodzi uśmiecha się przy moich usta i przerywa pocałunek, aby szarpnąć koszulkę przez głowę i rzucić ją na podłogę. Moje ręce od razu lokują się na jego twardych mięśniach brzucha i prześlizgują się przez tatuaże. Wsuwa ręce pod moją koszulkę pieszcząc bój brzuch. Patrzy na mnie i wzrokiem pyta o pozwolenie. Bez wahania daje mu je.
- Musisz wiedzieć, że mam parę nieciekawie wyglądających blizn..
- Wszystko co jest częścią ciebie jest piękne. - mówi po czym zagłusza moją dalszą wypowiedź pocałunkiem. 
W krótkim czasie reszta naszych ubrań ląduje na podłodze i wtedy jesteśmy już tylko plątaniną pożądania, skóra przy skórze. W tej chwili pokazuję mu wszystkie moje uczucia, wszystko co czuję i czego pragnę. 
Oddaję mu się w całości i w końcu jestem pewna, że do tej pory okłamywałam samą siebie wmawiając sobie, że dopiero zakochuje się w tym chłopaku, ponieważ już jestem w nim bez pamięci zakochana.  
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i się stało! Zaskoczeni? Justin w końcu wygrał zakład, jak myślicie co teraz zrobi? Ujawniła się również tożsamość Butchera, spodziewaliście się, że jest nim niepozornie wyglądający kelner z nowej pracy Nory?
Uwierzcie to co się działo do tej pory to nic w porównaniu z tym co się jeszcze stanie. 
Ostatnio pewna osoba poradziła mi, aby założyła konto na twitterze przeznaczone tylko i wyłącznie dla tego ff. Więc mam do was pytanie, czy obserwowalibyście je? Dodawałabym tam spoilery, ciekawostki na temat Hold me close, don't let go, a także informowała kiedy pojawi się nowy rozdział. 
Napiszcie mi swoją opinię w komentarzu. 
Zachęcam również do tweetowania z hasztagiem #HoldMeFF

2 komentarze:

  1. Omg zrobili to :ooo isusus ciekawe czy Justin serio potraktuje ja tylko jako element zakładu ehh
    + Zakladaj to konto :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Laska on nie moze jej zostawić!! I błagam nie zabijaj ich:(( konto na tt to świetny pomysł! Kocham i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń