niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział 18

Justin 

- Gdzie jest David?! - warknąłem przyszpilając do ściany ciało dwa razy starszego ode mnie mężczyzny.
- Nie wiem. - skrzywił się i powoli wypuścił powietrze przez zęby.
- Myślisz, że warto ze mną pogrywać Tom? - wzmocniłem uścisk na jego gardle.
- To poufne informacje, znają je tylko jego najbliżsi współpracownicy. - próbował wyszarpnąć się z mojego uścisku, właśnie - próbował.
- Wierzę, że potrafisz je zdobyć. - uśmiechnąłem się i przesunąłem wzrokiem po jego wystraszonej twarzy - Prawda?
- Spróbuje. - jęknął.
- Wiesz gdzie mnie szukać, do zobaczenia wkrótce. - puściłem go, a ten natychmiast upadł na kolana łapczywie łapiąc kolejne hausty powietrza.
Ruszyłem z powrotem wzdłuż ulicy wpychając ręce do kieszeni bluzy. Potrzebuję informacji, które mogą ułatwić mi dojście do prześladowcy Nory. Przez całe moje życie nie prosiłem tego sukinsyna o przysługę, jednak obecna sytuacja zmusiła mnie do tego. To zakład. To tylko jeden pierdolony zakład, dziewczyna jest w niebezpieczeństwie, nie mogłem zostawić ją z tym samą. W głowie ciągle huczały mi słowa Aidana sprzed paru dni.

- Nadal będziesz mi wmawiał, że to tylko zakład? - szarpnął głowę w bok unikając mojego ciosu.
- Nic się nie zmieniło. - wydyszałem blokując go kiedy próbował trafić mnie w splot słoneczny. 
- Dla mnie to wygląda inaczej. - sugestywnie uniósł brwi po czym rzucił się na mnie całym swoim ciałem. 
- Twoim zdaniem jak to wygląda? - w ostatniej chwili udało usunąć mi się z drogi w rezultacie czego wylądował na macie. 
- Tak, że zaczynasz coś do niej czuć Justin. - wychrypiał podnosząc się na nogi. 
- Ja nie czuje Aidan, ja pieprze, ewentualnie sprawiam, że czują się lepiej. - wzruszyłem ramionami znowu ustawiając się w pozycji do ataku. 
- Widzę jak na nią patrzysz. Nigdy wcześniej tego u ciebie nie widziałem. - chwila jego zawahania sprawiła, że w momencie leżał rozłożony na łopatki przeze mnie. 
- Zatrzymaj te swoje mądrości dla siebie i tak mam spieprzone życie, nie potrzeba mi więcej problemów. - wstałem i upiłem łyka wody stojącej na najbliższej ławce. 

Pokręciłem głową próbując odgonić myśli rozsadzające mi głowę. Nora nie wie nic o mojej przeszłości i zadbam aby tak pozostało.

Nora

Odwróciłam się wymuszając na twarzy cień uśmiechu. Zielone tęczówki przypatrywały mi się z zaciekawieniem.
- Umm, cześć. - zacisnęłam rękę w pięść czując jak paznokcie wpijają mi się w skórę.
- Tak dawno cię nie widziałem, zmieniłaś się. - uśmiechnął się sprawiając, że w jego lewym policzku pojawił się tak dobrze znany mi dołeczek. Żołądek ścisnął mi się na ten widok.
- Ty też. - wychrypiałam starając się ze wszystkich sił odgonić napływające wspomnienia.

- Jaden? Jesteś tutaj? - szłam po skrzypiących schodach na górę domu Noaha. Basy sprawiały, że wibrowało mi w uszach, a głośna muzyka połykała moje słowa. Najlepszy przyjaciel Jadena zorganizował imprezę z okazji zakończenia liceum. Byli tu niemal wszyscy z ostatnich klas. 
Szłam lekko podpita w poszukiwaniu chłopaka, ale on jakby rozpłyną się w powietrzu. Przeszukałam cały parter i pytałam ludzi bawiących się na dole, jedyny trop jaki dostałam to zalana w trupa Becky mówiąca, że widziała jak wchodził na górę. Nie miałam najmniejszej ochoty wchodzić do pokoi wiedząc co mogę tam zastać, ostatnią rzeczą jaką chciałam zobaczyć to obściskujące się pary, ale nie miałam wyboru, Jaden obiecał, że odwiezie mnie do domu przed trzecią, a była druga czterdzieści pięć. Wchodziłam po kolei do pokoi niemal natychmiast zamykając drzwi, jak dotąd wszystkie były zajęte. Pchnęłam kolejne drzwi puszczając promień światła do ciemnego pomieszczenia. To co zobaczyłam niemal zwaliło mnie z nóg, chłopak którego tak bardzo kochałam, dla którego byłam gotowa poświęcić wszystko właśnie pieprzył się z jakąś biuściastą blondyną na moich oczach. 
- Jak mogłeś. - to jedyne co wydobyło się z moich ust, zachrypnięte słowa pełne udręki i rozpaczy. 
Podniósł głowę napotykając mój wzrok, a w jego zielonych tęczówkach zabłysło zrozumienie. Szybko wyczołgał się z łóżka w pośpiechu wkładając spodnie. 
- Nora...
- Nie chcę cię więcej widzieć. - głos mi się łamał, klatka piersiowa paliła niesamowitym bólem, z tym słowami wybiegłam trzaskając drzwiami i nie obracając się za siebie. 

- Nora? - poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę, zamrugałam oczami patrząc na Chloe - Wszystko w porządku? - szepnęła mi do ucha tak abym tylko ja to słyszała.
Skinęłam głową.
- Miło było cię poznać. - Chloe zwróciła się do Jadena uśmiechając sztucznie - Musimy już iść.
- Ciebie też. - podrapał się za uchem jak zawsze, kiedy był zdenerwowany.
- Do zobaczenia. - rzuciłam i odwróciłam się by wyjść.
- Zaczekaj. - usłyszałam za sobą.
Niechętnie znowu się odwróciłam niemal wpadając na jego szeroko klatkę piersiową, zapach jego perfum uderzył mnie w nozdrza, zadrżałam.
- O co chodzi? - odsunęłam się najdalej jak mogłam.
- Chciałbym się jeszcze z tobą zobaczyć. - zaczął grzebać w kieszeni spodni wyjmując kawałek papieru gdzie chwilę potem napisał coś pożyczonym od kasjerki długopisem. Wcisnął mi papier do dłoni. - Proszę, zadzwoń do mnie. - emocje przewijały się po jego twarzy jak stary film, klatka piersiowa stanęła mi w żywym ogniu.
Skinęłam głową i wyszłam wypełniając płuca ciepłym powietrzem. Nie zadzwonię.


*

Nie mogłam usiedzieć w mieszkaniu i skupić się na nauce, kartka niemal paliła dziurę w kieszeni. Z jednej strony nie chcę go wiedzieć, nie chcę mieć z nim nic wspólnego, ale z drugiej chcę żeby wytłumaczył mi dlaczego byłam niewystarczająca dla niego, dlaczego zrobił to wiedząc, że go kochałam, dlaczego skoro mówił, że mnie kocha. Nie mogłam dłużej znieść tej bezczynności, wstałam i poszłam przebrać się w ubrania do biegania, może to pomoże mi oczyścić umysł.
Wiatr smagał moją twarz, ciepła bryza sprawiła, że na moim czole zaczął perlić się pot. Po godzinie biegania zaczęły palić mnie mięśnie nóg, a płuca kurczyły się od niedoboru tlenu. Nie przestawałam, ból sprawiał, że czuje, że żyję.
Kiedy mięśnie zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa, a woda skończyła uznałam, że czas wracać. Tuż przy drzwiach klatki schodowej usłyszałam za sobą czyjś głos.
- Jezu, dziewczyno. Szybka jesteś. - odwróciłam się i dostrzegłam połyskujące błękitne tęczówki.
- Nikt nie kazał ci za mną biegać. - wzruszyłam ramionami i starłam krople potu spływające mi po skroni, jedyne czego teraz pragnę to prysznic.
-Właśnie, że kazał. - prychnął.
- Czy tobie nie jest w tym gorąco? - wskazałam na jego strój, jest jak zwykle cały w czerni z tym głupim kapturem i bandaną.
- Myślisz, że łażę za tobą w tym? Chyba bym się ugotował. - zahaczył palcem o kołnierzyk bluzy chcąc się ochłodzić.
- Może po prostu pokaż mi swoją twarz i nie będziesz miał tego kłopotu z nakładaniem warstwy ubrań w moim towarzystwie. Rozumiem, że teraz chodzisz za mną jak cień, którego nie widzę, ale ujawniając mi swoją tożsamość obojgu nam byłoby łatwiej, nie uważasz? - założyłam ramiona na piersi i przyglądałam się mu wyzywająco.
- Nie byłoby w tym zabawy. - mrugnął do mnie - Ale zastanowię się. - po tych słowach odszedł.
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam wspinać się schodami, na jednym z nich przy moim mieszkaniu siedział Justin. Widząc mnie wstał, t-shirt w celtycki wzory opinał jego klatkę piersiową, a na smukłe biodra miał nasunięte czarne spodnie, cały jego dzisiejszy wygląd sprawiał, że miałam ochotę wpić się w jego usta i dać porwać się chwili. Miał całkowity nieład na głowie, jakby co chwila przejeżdżał po włosach palcami. Podeszłam bliżej przypatrując się jego twarzy.
- Coś się sta... - nie dał mi dokończyć wpijając się w moje usta i przypierając mnie do drzwi mieszkania. Oddałam pocałunek przyciągając go do siebie bliżej, jego ręce pieściły odkryty pasek nagiej skóry tam gdzie bluzka podwinęła mi się do góry. Całował mnie z taką zachłannością jakby nie wiedział mnie miesiąc, w rzeczywistości było to parę godzin. Na oślep wyciągnął kluczę z mojej dłoni i otworzył drzwi delikatnie popychając mnie do środka. Kiedy tylko drzwi zatrzasnęły się za nami rzucił klucze na ziemie i z powrotem do mnie przywarł. Atmosfera w pomieszczeniu zaczęła się zagęszczać, żołądek ścisnął mi się w oczekiwaniu. Wplotłam palce w jego włosy chcąc być bliżej niego niż to było w tej chwili możliwe. Złapał mnie pod pośladkami i uniósł idąc przez pomieszczenie, aż usadził mnie na wysepce. Wsunęłam ręce pod jego koszulkę badając każdą krzywiznę jego muskularnego brzucha. Warknięcie wydobyło się z jego gardła, kiedy zaczęłam wiercić się na zimnej powierzchni. Przerwałam pocałunek, aby zaczerpnąć powietrza i spojrzeć w jego rozjarzone pożądaniem tęczówki. Oboje ciężko oddychaliśmy próbując doprowadzić się do porządku. Do tej pory nie posunęliśmy się do tego etapu, zazwyczaj były to tylko długie pocałunki, jeszcze nigdy nie zdarzyło się nam stracić kontroli. Złapałam go za policzki opierając czoło o jego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek po czym zeskoczyłam z wysepki.
- Pójdę wziąć prysznic, lepię się. - wykrzywiłam twarz w grymasie.
- Zaczekam. - nasze oddechy zdążyły się unormować, ale mi nadal wirowało w głowie.
Kiedy zamknęłam za sobą drzwi łazienki oparłam się plecami o zimne kafelki.
W tej chwili nie miałam już żadnych wątpliwości co do tego, że zaczynam zakochiwać się w tym chłopaku.

3 komentarze:

  1. Biedna Nora ;< wydaje mi się, że będzie cierpiała przez Justina... i że Justin coś do niej czuje, ale nie chce się przyznać, że dziewczyna zawróciła mu w głowie ;/ oby szybko się ogarnął! Rozdział, jak zwykle, świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Justin okłamuje sam siebie ze nie czuje nic do Nory :"))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuuuuu uwielbiam, zaczęłam czytac. Wczoraj i nie moge sie oderwać!! B l a g a m o następny!!❤️❤️

    OdpowiedzUsuń